Lato - stawy
Nowy Rok 2016
Dzień Pracownika Socjalnego
Wycieczka do Wrocławia
Na polanie
Nordic listopadowy
Rajd rowerowy
Podsumowanie projektu
Rajd do ZOO
Sfajki1

Turystyka

Rogalin, jakiego nie znacie

dwcho włącz . Opublikowano w Turystyka

   W ciepłe wrześniowe przedpołudnie w ramach cyklu wycieczek Wielkopolska bez tajemnic, organizowanych przez Pracownię Krajoznawczą Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury, grupa seniorek wyruszyła do Poznania. Celem wycieczki był Rogalin, ale zwiedzanie rozpoczęło się od wejścia do Złotej Kaplicy w Katedrze Poznańskiej, której inicjatorem był ks. Teofil Wolicki (przyszły arcybiskup gnieźnieńsko-poznański), a budową monumentu zajął się Edward hr. Raczyński. Nazywana niegdyś Kaplicą Królów Polskich, została ukończona w 1841 r. , do dziś zachwyca wszystkich swoim przepychem i bogactwem historycznym.

   Do Rogalina dotarliśmy po 40-minutowej jeździe autokarem. Tu było dużo miejsc wartych zobaczenia... Najpierw zwiedziliśmy odnowioną Kaplicę Pałacową, w której podziemiach znajdują się sarkofagi członków rodziny Raczyńskich. Następnie udaliśmy się do wspaniale wyglądającego, po odnowieniu, Pałacu.

   Pałac w Rogalinie stanowi oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu. W jego skład wchodzi barokowo-klasycystyczny pałac, park i wozownia. Rogalińską rezydencję zbudowano w drugiej połowie XVIII wieku jako rodową siedzibę Kazimierza Raczyńskiego. Funkcje muzealne pełni od 1949 roku.

   Oprowadzająca wycieczkowiczów przewodniczka pokazała parter, stanowiący niegdyś prywatne apartamenty rodziny oraz piętro, gdzie mieścił się gabinet właściciela pałacu i gdzie odbywały się ważne spotkania. Znajdowały się tu też pokoje dla gości. Na ścianach wisi mnóstwo portretów rodzinnych. Słuchamy o ogromnych zasługach Edwarda hr. Raczyńskiego, jego znaczeniu dla rozwoju kultury wielkopolskiej, o innych członkach rodu.

   Po zwiedzeniu pałacu przeszliśmy do galerii malarstwa, wiszą tu prace Jana Matejki (obraz Dziewica Orleańska zajmuje całą wielką ścianę), Jacka Malczewskiego, Stanisława Wyspiańskiego, Juliana Fałata, Olgi Boznańskiej i wielu innych artystów. Zwiedziliśmy jeszcze Gabinet Londyński oraz powozownię. Gabinet Londyński jest rekonstrukcją jednego z wnętrz z londyńskiego mieszkania Edwarda Bernarda Raczyńskiego, ostatniego męskiego potomka tej linii rodu, a zarazem ostatniego prawowitego właściciela rezydencji. Spotkanie w Rogalinie zakończyło się spacerem po przypałacowym ogrodzie i parku krajobrazowym ze skupiskiem starych dębów. Najbardziej znane spośród nich to Lech, Czech i Rus. Ich wiek ocenia się na ponad 700 lat, a obwód pnia największego z drzew, Rusa, przekracza 9 m.

   Kolejnym etapem wycieczki był Zaniemyśl, gdzie widzieliśmy grobowiec Edwarda Raczyńskiego znajdujący się obok kościoła pw. św. Wawrzyńca. Zmęczeni całodziennym zwiedzaniem udaliśmy się do znajdującego się w pobliżu ośrodka wypoczynkowego Bojanowe Gniazdo, tu w ogrodzie  zregenerowaliśmy siły kiełbaskami i karkówką z  grilla, które sami przygotowaliśmy.  Na zakończenie imprezy była dobra kawa z tortem oraz prezentacja zdjęć z okazji 100 wycieczki z cyklu Wielkopolska bez tajemnic zorganizowanej przez Pracownię Krajoznawczą Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Pozdrawiamy wszystkich uczestników wycieczki i dziękujemy sympatycznej Pani Przewodniczce, która czuwała nad całością i przekazywała nam mnóstwo ciekawych informacji.

 DW

rogalin 1

rogalin 2

rogalin 4

rogalin 3

Seniorzy na Pikniku w Lisówkach

jolanta.ch włącz . Opublikowano w Turystyka

   25.09 br nasi seniorzy udali się na Piknik dla Seniorów Powiatu Poznańskiego, organizowanego na terenie Domu Pomocy Społecznej w Lisówkach, z okazji Międzynarodowego Dnia Osób Starszych, pod patronatem Starosty Poznańskiego J. Grabowskiego, Powiatu Poznańskiego i Radia ZET.
   Były porady dietetyka, pomiary ciśnienia, cukru i tlenku węgla w wydychanym powietrzu. Pokazy udzielania pierwszej pomocy przez ratowników medycznych, profilaktyka raka skóry prowadzone przez Stowarzyszenie Chorych na Czerniaka.
Instruktorzy z Marszu po Zdrowie, uczyli nas prawidłowej techniki marszu nordic walking. Były też warsztaty kulinarne, gdzie seniorzy przygotowywali pyszne sałatki i warsztaty artystyczne gdzie uczyłyśmy się robić broszki z filcu.
   Był też pokaz tresury psa i jak się zachować w kontakcie z niebezpiecznym  psem. Odbywały się konkursy i tańce. Pogoda dopisała, było ciepło i słonecznie, cały pobyt umilały nam zespoły: Empatio Band, Junki z Buku i Jazz Dance Studio. Częstowano nas ciastem, ciepłymi napojami i obiadkiem. Na koniec każdy z uczestników otrzymał drobny prezent.

J.CH.
20150925 104236 20150925 111901 20150925 123624

Rajdowe seniorki

dwcho włącz . Opublikowano w Turystyka

   Cysterski Szlak Rowerowy ma charakter rowerowej pętli, rozpoczyna się na Rondzie Śródka w Poznaniu (przy kościele pw. św. Jana Jerozolimskiego), prowadzi do najciekawszych miejsc związanych z działalnością Cystersów oraz zabytków w północnej Wielkopolsce. Jego długość wynosi 143km.

   20 września br. (niedziela) odbył się IX Cysterski Rajd Rowerowy, który liczył 6 tras rowerowych, oraz gościnną Nordic Walking i biegową rekreacyjną. Meta rajdu znajdowała się w Dąbrówce Kościelnej (Ranczo w Dolinie). Seniorki ze Swarzędza wybrały trasę "tajemniczą", czyli dowolną. Prowadziła ona przez Gruszczyn, Kobylnicę, Wierzenicę (gdzie był przymusowy postój z powodu awarii roweru jednej z koleżanek, który - dzięki rodzinnemu serwisowi - został wymieniony na inny), Wierzonkę, Dębogórę i dalej leśnymi drogami do Rancza w Dolinie (już bez żadnych awarii). Pogoda była trochę wietrzna, ale ważne, że nie padało, a wiatr w lesie też nie był zbyt uciążliwy. Na mecie czekał na wszystkich posiłek w postaci żurku, chleba z pasztetem, ciastek, herbaty, kawy (była też ulubiona przez niektórych śmietanka do kawy). Po zregenerowaniu sił zwiedziłyśmy teren i zabudowania. Wszystko jest tu utrzymane w stylu wiejskiej zagrody, czekającej na gości. Były też pokazy: garncarstwa, udzielania pierwszej pomocy, strzelania z łuku. By wziąć udział w losowaniu książek i gadżetów należało odpowiedzieć na pytania testu z wiedzy regionalnej (otrzymał go, wraz z plakietką rajdu, każdy uczestnik po przybyciu na metę). To był ostatni punkt imprezy.

   W rajdzie wzięło udział ponad 400 uczestników, choć niektórych wystraszył poranny deszcz i zrezygnowali, ale pojawili się inni, którzy podjęli decyzję w ostatniej chwili i dołączyli do jadących. Najmłodszy "uczestnik" liczył 5 miesięcy, o najstarszego nie pytano.

  Nasz pobyt w gminie Kiszkowo zakończył się zwiedzaniem Sanktuarium w Dąbrówce Kościelnej (było otwarte) i można było zobaczyć kopię obrazu Matki Boskiej Dąbrowieckiej z 1956 r., którego oryginał spłonął w pożarze w 1925 r. Wracałyśmy tą samą trasą, przejechałyśmy razem około 50 km, pogoda dopisała, nie padało do końca wyprawy, wróciłyśmy zmęczone, ale zadowolone. Pozdrawiamy komandora rajdu Pana Eugeniusza Jacka.

DW

Rajd-Cysterski1 rajd cysterski IX 2 rajd cysterski IX 3

 

 

Seniorki na Festiwalu Wikliny

dwcho włącz . Opublikowano w Turystyka

   W sobotę, 22 sierpnia, wybrałyśmy się, z zaprzyjaźnionym Klubem Seniora "82" z Poznania, do Nowego Tomyśla na Światowy Festiwal Wikliny i Plecionkarstwa oraz Jarmark Chmielowo-Wiklinowy (21-23.08). Impreza odbywała się w Parku Kultury i Wypoczynku, w którym znajdowało się mnóstwo stoisk z różnymi towarami, było też gdzie odpocząć i posilić się, a na placach zabaw szalały dzieci. Oglądałyśmy wystawy prac rękodzielniczych oraz pokazy plecionkarskie, na scenie występowali artystami (m.in.wokalistka Margaret, Ania Wyszkoni, kabaret Jurki). Były różne konkursy i  zawody: badminton, szachy, strzelanie, wędkarstwo, siatkówka, piłka nożna... Królowała wiklina, choć nie tylko (trawy, trzcina, papier). Swoje prace prezentowali plecionkarze z całego świata, także z odległych krajów, jak Japonia, Chile, Mali, Mauritius, Ekwador. W samym konkursie startowało 150 plecionkarzy (walczyli w pięciu kategoriach), inni uczestniczyli w akcji bicia rekordu Guinnesa, plotąc wiklinowy warkocz. Miałyśmy co podziwiać: piękne wiklinowe formy, dzieła sztuki użytkowej. Zwiedzający mogli kupić upominki, choć wybór był trudny: kosze, koszyczki, wazony, zabawki, patery, lampy, kapelusze, wielkie kule, meble... Było tłoczno, głośno, wesoło i kolorowo. W święcie chmielu i wikliny, trwającym trzy dni,  wzięło udział ok. 80 tys. osób. W ostatnim dniu imprezy odbyły się dożynki gminne.

  Po obejrzeniu jarmarku, zwiedzeniu jedynego w Polsce Muzeum Wikliniarstwa i Chmielarstwa, wybrałyśmy się na spacer po ulicach Nowego Tomyśla. Miasto jest zadbane, posiada dużo ciekawych zabytków, można wędrować dobrze oznaczonym nowotomyskim szlakiem turystyczno-historycznym. W centrum na deptaku stoją liczne kosze z kwiatami, w parku psie figury przypominają właścicielom psów o ich obowiązkach, zwracają uwagę pomysłowe stojaki do rowerów. Dotarłyśmy do największego na świecie wiklinowego kosza. Pierwszy powstał w 2000 r., a sześć lat później w związku z koniecznością jego odrestaurowania, podjęto wyzwanie (ta sama ekipa plecionkarzy - 50 osób) stworzenia kosza giganta (19,8 m -dł., 9,53 m szer. i 8,98 m wys.). Jego wnętrze jest obsadzone różnymi gatunkami drzew i krzewów tworząc swoisty kwietnik. W mieście jest dużo elementów z wikliny: muszla koncertowa, wigloo, wiklinowy deptak, wiklinowa żywa altana, ptasia wyspa, stodoła olęderska, wiklinowy glob... Tegoroczna impreza pozostawi tu najdłuższą plecionkę świata, ok. 1300 m, a tworzyło ją ok. 50 plecionkarzy, a towarzyszyło jej hasło: "po wiklinie jak po linie ...na koniec świata".

   Zmęczone nadmiarem wrażeń oraz wielokilometrowym spacerem zafundowałyśmy sobie kawę, lody i krótki wypoczynek, a potem pora wracać. Wycieczka była niesamowita.

DW

Nowytomysl 1 Nowytomysl 2 Nowytomysl 3 Festiwal-Wikliny2

Rowerami w upał

dwcho włącz . Opublikowano w Turystyka

   Upał daje się we znaki, codziennie goręcej, w mediach ostrzegają, by unikać intensywnego słońca, więc raczej, jeśli nie musimy, nie wychodzić z domu. Ale ranki są rześkie, temperatura nie za wysoka, jest bardzo przyjemnie, można wykorzystać chwile, póki nie będzie bardzo gorąco. Wybrałyśmy więc rowery. Wyruszamy przed ósmą rano, jedziemy wokół naszego jeziora. Jest tu mnóstwo zieleni, spokój, wieje lekki wiaterek. Wita nas odpoczywająca w cieniu rodzina łabędzi, nie widać dzików, choć trzeba uważać, one też lubią odpoczywać rodzinnie w cieniu. Postój na polanie i pora do domu, schronić się przed rosnącą temperaturą.

  Następnego dnia rano jedziemy nad Maltę. Mało ludzi, trochę biegających, rowerzystów. Woda srebrzy się w słońcu, niebo błękitne, fontanna rozpryskuje krople wody, kaczki wylegują się na brzegu. Mogłoby tak zostać, ale wkrótce znów zacznie prażyć. Dostrzegamy nową atrakcję: huśtawkę wodną, która mieści się w Bula Parku - sprezentowana przez Aquanet, dla wszystkich miłośników dobrej zabawy z okazji 150-lecia istnienia w Poznaniu nowoczesnych wodociągów. Huśtać mogą się jednocześnie dwie osoby, bezpośrednio pod wodospadem wody, ale gdy się do niego zbliżają, ściana wody znika. Z huśtawki akurat korzysta kilkoro dzieci, huśtając się i starając uniknąć pryskającej z góry wody. Są mokrzy, roześmiani, pytają, czy mają ustąpić nam miejsca, byśmy skorzystały z huśtawkowego "prysznica". Ale nie decydujemy się, ale odpoczywamy chwilę obok, na grającej ławce. Pora wracać. To czwarta wyprawa w tym tygodniu. Pozdrawiamy spacerowiczów, rowerzystów i wszystkich, którzy lubią aktywny wypoczynek. 

DW

rowery8 2 rowery8 4 rowery8 1

Derweze – wrota piekieł

MT00 włącz . Opublikowano w Turystyka

   Starożytni Grecy wierzyli, że wejście do podziemi znajdowało się gdzieś w Turcji. Dante odkrył je na obrzeżach Florencji. A ja wrota do piekieł znalazłem w Turkmenistanie – ogłosił dziennikarz amerykańskiego magazynu podróżniczego „Condé Nast Traveler”. To płonąca dziura w ziemi w małej wiosce Derweze, która znajduje się na środku pustyni Kara-kum. Wystrzeliwujące z wnętrza ziemi płomienie, buchające w twarz opary gorąca, a także unoszący się wokół zapach gazu – to wszystko potęguje wrażenie, że stoi się u wrót diabelskiego podziemnego świata. Zwłaszcza że w promieniu kilkuset metrów od krateru nie ma żadnego miasta, a wokół rozciągają się jedynie ogromne połacie ciemnej pustyni.

   Te płomienie wcale nie są wynikiem działalności natury, ale błędu człowieka. Popełnili go sowieccy inżynierowie w 1971 roku podczas poszukiwań ropy i gazu na pustyni Kara-kum. Początkowo myśleli, że znaleźli zasobne pole naftowe. Wkrótce ziemia pod odwiertem zaczęła się zapadać, tworząc ogromną dziurę o średnicy 70 m i głębokości 25 m. Jama pochłonęła cały sprzęt z terenu wierceń i obozy pracujących tam osób. Co więcej, zaczął się z niej ulatniać trujący metan w sporych ilościach. Było go tak wiele, że zagrażał bezpieczeństwu ludzi, dlatego geolodzy postanowili gaz podpalić. I tak powstała płonąca dziura w ziemi. Spodziewali się, że wszystko wygaśnie w ciągu kilku dni. Przeliczyli się, bo 42 lata później ogień wciąż płonie. I nie wiadomo, jak długo jeszcze ten cenny surowiec będzie się palił. To co w Europie uchodziłoby za szczyt marnotrawstwa, tu nie wzbudza większych emocji. Bo kto zabroni bogatemu?

   Płonący krater leży w Turkmenistaniejednym z najbardziej odizolowanych krajów świata, rządzonym do niedawna przez dość szalonego dyktatora z zacięciem mesjanistycznym, a obecnie przez jego... byłego dentystę. Obu panów łączy twarda ręka w stosunku do potencjalnych oponentów.

   Miejsce odwiedzają setki turystów, których przyciąga opowieść o otwartych wrotach do piekła. W świetle dnia krater nie robi wrażenia: wygląda jak dziura w pustyni. Dopiero jego światło i blask po zmierzchu rozbudzają wyobraźnię. Ci, którzy odważyli się podejść bliżej, twierdzą, że miejsce przypomina otwarty piec. W dziurze widoczne są płomienie i wrzące błoto. A sam krater widać z kilku kilometrów.

MT

Derweze-2 Derweze-3 Derveze-1 Derweze-4

Brama Poznania

dwcho włącz . Opublikowano w Turystyka

   Brama Poznania to świetne miejsce na wycieczkę w upalny, lipcowy dzień. Uczestnicy Klubów Młodych Duchem oraz Miejsko-Gminnego Ośrodka Wsparcia w Swarzędzu wybrali się na Ostrów Tumski, do Bramy Poznania.

   Brama Poznania - ICHOT (Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego), to pierwsze w Polsce centrum interpretacji dziedzictwa, otwarte w Poznaniu 4 maja 2014 r.. Znajduje się na Śródce w pobliżu mostu Biskupa Jordana, jest połączona z Ostrowem Tumskim kładką przebiegającą nad Cybiną do zachodniego, zachowanego przyczółka Śluzy Katedralnej. ICHOT to przedzielony na pół budynek zawieszony nad brzegiem rzeki,  połączony z drugą jego częścią oszklonym przejściem, w którym widać z różnych poziomów poznańską Katedrę.

   Interaktywne Centrum dzięki nowoczesnej ekspozycji przenosi zwiedzających do początków naszego państwa, śledzimy wydarzenia następnych wieków, poznajemy najważniejsze odkrycia archeologiczne. Zwiedzanie obejmuje dwa etapy: multimedialny w głównym budynku Bramy i realny na Ostrowie Tumskim. Zwiedzamy z audioprzewodnikiem, a towarzyszy temu gra świateł, barw, symboli. Oglądamy zabytki, przesuwamy obrazy na monitorach dotykiem ręki, słuchamy fragmentów Psałterza, kroniki Jana Długosza, muzyki, wchodzimy na taras widokowy, skąd rozciąga się panorama na wszystkie strony miasta.

   Brama Poznania jest miejscem opowiadającym, za pomocą ekspozycji oraz realizowanej oferty programowej, o losach Ostrowa Tumskiego i jego znaczeniu dla tożsamości współczesnych Polaków. Pełni - zgodnie z założeniem - funkcję edukacyjną  oraz przyciąga turystów na wyspę, a zwiedzanie centrum ma być wstępem do pobytu na rewitalizowanym Ostrowie Tumskim.

    Po zwiedzeniu Bramy przechodzimy kładką nad Cybiną, kierując się w stronę Katedry i dalej mostem Biskupa Jordana do Śródki. Jeszcze tylko posiłek w pobliskiej restauracji i zmęczeni wracamy do Swarzędza.

    Warto wybrać się na Wyspę Katedralną, można spacerować, wypoczywać, zwiedzać, uczestniczyć w ciekawych warsztatach, koncertach, spotkać się ze znajomymi przy kawie i nie tylko. Brama proponuje wiele atrakcji dla każdego.

DW

Brama 1 Brama 2 Brama 3 Brama 5

Wycieczka na Ligowiec

dwcho włącz . Opublikowano w Turystyka

   Wybraliśmy się na Ligowiec - zobaczyć - póki jeszcze funkcjonuje, być może w najbliższych latach lotnisko przestanie istnieć. Droga wiodła wokół naszego jeziora, mijaliśmy pięknie kwitnące kwiaty - tabliczka informuje, że są pod ścisłą kontrolą i trujące, a takie urokliwe. Dojechaliśmy do lasu i skręciliśmy  lewo, a dalej prosto do celu.

   Lotnisko w Kobylnicy, popularnie nazywane Ligowcem - od Ligi Lotniczej, która przez 6 lat po wojnie prowadziła tu szkolenia szybowcowe, działa od ponad 70 lat, jest wykorzystywane przez Aeroklub Poznański, a pojawiła się opcja przeniesienia jego siedziby do Bednarów (byłe lotnisko wojskowe posiadające betonowo-asfaltowe pas o długości 2400 m i dodatkową drogę kołowania, dające więcej możliwości organizacji lotów szkolnych, komfort i bezpieczeństwo dla pilotujących).    Lotnisko w Kobylnicy (niemiecka nazwa Rossgarten) zostało założone w 1942 r. przez Niemców, którzy trenowali tu do końca wojny na szybowcach wytwarzanych m.in.w halach Fabryki Stołów i Krzeseł A.Tabaki. Po wojnie  lotnisko przejął ośrodek szkoleniowy Ministerstwa Komunikacji udzielając gościny Aeroklubowi Poznańskiemu.
   Lotnisko ma trawiastą nawierzchnię, jest tu niewielka betonowa płyta do startu modeli, a przy torach hangary i budynki administracyjne. Teren lotniska ma kształt trójkąta, ograniczony z trzech stron 2 kilometrowymi zelektryfikowanymi liniami kolejowymi.
   Aeroklub Poznański powstał w październiku 1919 r. Inicjatorem powstania była redakcja czasopisma „Polska Flota Napowietrzna”, w 1931 r. z połączenia Aeroklubu Akademickiego i Wielkopolskiego Klubu Lotników powstał Aeroklub Poznańskiistniejący do dzisiaj. Podczas wojny piloci wywodzący się z Aeroklubu brali udział w walkach powietrznych w kampanii wrześniowej i na froncie zachodnim. W 1994 r.  na Ligowcu odbywały się Mistrzostwa Świata Samolotów Ultralekkich i Motolotni. W 2003 r. Aeroklub Poznański otrzymał imię Wandy Modlibowskiej (polska lotniczka sportowa i szybowniczka, instruktor-pilot, pilot eskadry sztabowej we wrześniu 1939 roku, żołnierz AK, uczestniczka powstania warszawskiego).

   Kolejna fajna wyprawa.

DW

Ligowiec 1 Ligowiec 2 Ligowiec 3 copy Ligowiec 4

Wyprawa na Dziewiczą Górę

dwcho włącz . Opublikowano w Turystyka

   Na sobotę zaplanowaliśmy wycieczkę na Dziewiczą Górę, 13 km od Swarzędza. Wyruszyliśmy wcześnie, bo zapowiadał się upał. Jechaliśmy przez Gruszczyn, Kobylnicę, Wierzenicę, Kicin. Ostatni odcinek prowadził przez las, najbardziej męczący, cały czas pod górkę. Było trochę ciężko, ale na górze czekał nas odpoczynek, zimne napoje, lody... Odpoczynek był, trochę czekaliśmy na otwarcie wieży, bo pracownik się spóźnił. Lodów nie było, a zimne napoje przywieźliśmy ze sobą. Ale wieża zapraszała do środka.

   Mieści się ona na szczycie Dziewiczej Góry. Jest to najwyższe wzniesienie w Puszczy Zielonce, liczy 143 m n.p.m. W 1242 r. Dziewicza Góra z przyległymi włościami na mocy fundacji Przemysła I stała się własnością cysterek z Owińsk, od nich pochodzi nazwa Dziewcza Góra, zmieniona później na Dziewiczą Górę. Jest to urozmaicony kompleks leśny, z dużymi różnicami wysokości, rosną tu sosny i wiele gatunków rodzimych drzew liściastych, bogaty świat roślin leśnych, łąkowych, stepowych i  górskich, mnóstwo gatunków roślin naczyniowych, mchów i wątrobowców. Tu stwierdzono występowanie czerwca polskiego, owada hodowanego w średniowieczu dla produkcji czerwonego barwnika. Podobno cysterki hodowały go na Dziewiczej Górze.

   W 2005 r. na szczycie góry zbudowano przeciwpożarową wieżę obserwacyjną dla Nadleśnictwa Łopuchówko. Całkowita wysokość wieży to 40 m, taras widokowy znajduje się 10 m niżej, by tam dotrzeć trzeba pokonać 172 kamienne stopnie. Co to dla nas...(uf!), chcieliśmy zobaczyć świat z góry: rozpościerała się stąd niesamowita panorama, widać wszystkie okoliczne miejscowości, wieże kościołów i inne, wysokie zabudowania, wielkie elewatory. Na Dziewiczej Górze, w Nowy Rok o godzinie 12.00 w południe odbywa się spotkanie entuzjastów wędrówek, którzy wokół wieży tańczą poloneza, śpiewają, częstują się szampanem witając kolejny Nowy Rok.

   Z wieży schodziło się zdecydowanie łatwiej. Lody były w Kicinie. Tu mieści się jeden z kościołów na Szlaku Drewnianych Kościołów, stojący na średniowiecznym grodzisku. Jednym z Kicińskich proboszczów był Jan Kochanowski, który nigdy nie pojawił się w tej miejscowości, korzystał z majątku Kicin zajmując się przekładem Psałterza. Co roku w niedzielę palmową można obejrzeć tu niezwykłe misterium Męki Pańskiej. Ostatnim przystankiem była, często odwiedzana przez nas, Wierzenica i wizyta w tutejszym pięknym, drewnianym kościółku.

   Uczestnicy  rowerowej wycieczki byli zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. Jeżdżąc rekreacyjnie rowerami poznajemy nowe miejsca, zabytki. Dotykamy naszej historii, cieszymy się pięknem otaczającej przyrody. Zapraszamy chętnych do wspólnych wojaży.

DW

Dziewicza 1 Dziewicza 2 Dziewicza 3 Dziewicza5  

Rowerami do Tuczna

dwcho włącz . Opublikowano w Turystyka

   Pogoda sprzyjała, nie padało, nie było gorąco. Jedziemy przez Gruszczyn, Kobylnicę, Wierzenicę, Wierzonkę, w Karłowicach skręcamy na Dębogórę i potem leśną drogą do Tuczna. Tu przystanek - w małej urokliwej restauracyjce. Parasole,  ławy i ławki, komu za chłodno może usiąść w środku, miła obsługa i dobre jedzenie, do wyboru placki ziemniaczane, pierogi z różnym nadzieniem, podobnie naleśniki, napoje ciepłe i zimne z piwniczki. Po odpoczynku jedziemy do Zielonki, tu drugi przystanek Arboretum. Unikalne Arboretum Leśne (7 km od Murowanej Gośliny) jest jednym z 29 w Polsce. Powstało w 1978 r. z inicjatywy prof. dr hab. Jana Meisnera, który był wykładowcą (zajmował się  dendrometrią) i dziekanem obecnego Uniwersytetu Przyrodniczego (jest tu poświęcona jemu  tablica okolicznościowa). Arboretum składa się z dwóch części metodycznych: parku dendrologiczno-krajobrazowego i arboretum drzewostanowego. Utworzone na terenach Leśnego Zakładu Doświadczalno - Dydaktycznego Murowana Goślina. Zajmuje powierzchnię prawie 90 ha, na której zgromadzono mnóstwo gatunków oraz odmian drzew i krzewów, krajowych i obcego pochodzenia, ze szczególnym uwzględnieniem gatunków chronionych. Jest tu pięknie, perukowiec o niesamowitym kolorze ciemno-różowym, wiele odcieni zieleni, jeziorka z kwitnącymi kwiatami, ogród skalny, wszędzie tabliczki z nazwami roślin, są rzadkie odmiany wrzosów i wrzośców. Rosną tu dwa wielkie kasztanowce (420 i 330 cm obwodu) , uznane za pomniki przyrody oraz dąb o obwodzie 310 cm. Alejki swoimi nazwami upamiętniają wybitnych naukowców środowiska poznańskiego. Na terenie arboretum prowadzone są badania pracowników naukowych wydziałów: Leśnego, Ogrodniczego, Melioracji i Inżynierii Środowiska na Uniwersytecie Przyrodniczym oraz ćwiczenia terenowe studentów z kierunków Leśnictwo i Kształtowanie Terenów Zieleni. Park jest czynny przez cały rok i  zachwyca swym pięknem o każdej jego porze.

   Wracamy przez Ludwikowo, z odpoczynkiem na polanie, dalej Mielno, Wierzonkę do Swarzędza. Przejechaliśmy ponad 43 m, niektórzy musieli dojechać do domu, więc ich licznik pokazał 50 km. Super wyprawa...

DW

Tuczno 1 Tuczno 2 Tuczno 3 Tuczno 4

Wycieczka do Wrocławia

dwcho włącz . Opublikowano w Turystyka

   W czerwcową sobotę (20.06) o godz. 6.00 wyruszyliśmy z niewielkim opóźnieniem do Wrocławia. W stolicy Dolnego Śląska czekała przemiła, znajoma  przewodniczka, która towarzyszyła naszej grupie do końca pobytu w tym pięknym mieście. Zwiedzanie zaczęliśmy od Afrykarium (to był główny punkt programu). Oglądaliśmy plażę Morza Czerwonego, mieszkańców wód Nilu, przechodziliśmy 18 metrowym przezroczystym tunelem z akrylu podziwiając przepływające nad naszymi głowami płaszczki, rekiny. Były małe pingwiny, afrykańskie kotiki. Pawilon Kongo zaskakiwał egzotyczną roślinnością, mnóstwem pnączy tworzących zielone ściany, kwitnącymi kwiatami oraz różnymi gatunkami zwierząt, jak np. manaty ważące ponad pół tony, krokodyle nilowe. Afrykarium to paleta  różnych zwierząt, odmiennych ekosystemów, warunków atmosferycznych, prezentująca obraz Afryki.

   Przechodząc przez ogród zoologiczny widzieliśmy mnóstwo innych zwierząt, spozierające na nas z góry żyrafy, obojętne słonie, proszące misie brunatne, biegające wśród korzeni świnie morskie z dziwnymi uszami. Potem była chwila odpoczynku,  obiad i zwiedzanie ogrodu japońskiego. Mijaliśmy latarnie, stawy, piękną roślinność japońską z wszelkimi odcieniami zieleni, poczekalnię, herbaciarnię, oryginalny most japoński. Szkoda, że deszcz nie pozwolił dłużej zachwycać się tym urokliwym miejscem. Jeszcze spacer po starówce, oglądanie kolorowych kamieniczek, fontanny, chwila na kawę, herbatę, pożegnanie z Wrocławiem, naszą przewodniczką i do zobaczenia.

   Wycieczka była ciekawa, pełna wrażeń, Wrocław nas zauroczył. A wszystko to za sprawą naszej miłej koleżanki Emilii Wajnert, która zorganizowała wyjazd, cały czas czuwając nad jego przebiegiem i troszcząc się o wszystkich uczestników wycieczki.

DW

Afryk.1a Afryk.2 Afryk.3 Afryk.4  

Logo Projektu

Projekt współfinansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej