Derweze – wrota piekieł
Starożytni Grecy wierzyli, że wejście do podziemi znajdowało się gdzieś w Turcji. Dante odkrył je na obrzeżach Florencji. A ja wrota do piekieł znalazłem w Turkmenistanie – ogłosił dziennikarz amerykańskiego magazynu podróżniczego „Condé Nast Traveler”. To płonąca dziura w ziemi w małej wiosce Derweze, która znajduje się na środku pustyni Kara-kum. Wystrzeliwujące z wnętrza ziemi płomienie, buchające w twarz opary gorąca, a także unoszący się wokół zapach gazu – to wszystko potęguje wrażenie, że stoi się u wrót diabelskiego podziemnego świata. Zwłaszcza że w promieniu kilkuset metrów od krateru nie ma żadnego miasta, a wokół rozciągają się jedynie ogromne połacie ciemnej pustyni.
Te płomienie wcale nie są wynikiem działalności natury, ale błędu człowieka. Popełnili go sowieccy inżynierowie w 1971 roku podczas poszukiwań ropy i gazu na pustyni Kara-kum. Początkowo myśleli, że znaleźli zasobne pole naftowe. Wkrótce ziemia pod odwiertem zaczęła się zapadać, tworząc ogromną dziurę o średnicy 70 m i głębokości 25 m. Jama pochłonęła cały sprzęt z terenu wierceń i obozy pracujących tam osób. Co więcej, zaczął się z niej ulatniać trujący metan w sporych ilościach. Było go tak wiele, że zagrażał bezpieczeństwu ludzi, dlatego geolodzy postanowili gaz podpalić. I tak powstała płonąca dziura w ziemi. Spodziewali się, że wszystko wygaśnie w ciągu kilku dni. Przeliczyli się, bo 42 lata później ogień wciąż płonie. I nie wiadomo, jak długo jeszcze ten cenny surowiec będzie się palił. To co w Europie uchodziłoby za szczyt marnotrawstwa, tu nie wzbudza większych emocji. Bo kto zabroni bogatemu?
Płonący krater leży w Turkmenistanie – jednym z najbardziej odizolowanych krajów świata, rządzonym do niedawna przez dość szalonego dyktatora z zacięciem mesjanistycznym, a obecnie przez jego... byłego dentystę. Obu panów łączy twarda ręka w stosunku do potencjalnych oponentów.
Miejsce odwiedzają setki turystów, których przyciąga opowieść o otwartych wrotach do piekła. W świetle dnia krater nie robi wrażenia: wygląda jak dziura w pustyni. Dopiero jego światło i blask po zmierzchu rozbudzają wyobraźnię. Ci, którzy odważyli się podejść bliżej, twierdzą, że miejsce przypomina otwarty piec. W dziurze widoczne są płomienie i wrzące błoto. A sam krater widać z kilku kilometrów.
MT