Lato - stawy
Nowy Rok 2016
Dzień Pracownika Socjalnego
Wycieczka do Wrocławia
Na polanie
Nordic listopadowy
Rajd rowerowy
Podsumowanie projektu
Rajd do ZOO
Sfajki1

Sanatoryjna ballada

dwcho włącz . Opublikowano w Inne

Że dziś o zdrowie wszyscy bardzo dbają,                          

do sanatorium sobie wyjeżdżają.                             

A że i mnie się to przytrafiło                        

opowiem Wam, jak było. 

                                      

Z całego świata ludzi się zjechało

żeby podleczyć ducha, no i ciało.

Sam kwiat narodów, fakt to wszystkim

znany, tutaj zebrany.

 

I tu od razu mówię, tak bez złości,

Widać, że nie ma tu sprawiedliwości.

Bo choć tych chłopów przybyło

wszystkim nie starczyło.

 

Najpierw kwatera, to znaczy mieszkanie,

gdzie mieszkali panowie i panie.

Czekali noc całą mając swe posłanie

- na miłowanie.

 

Potem stołówka z codzienną strawą

jest przecież także bardzo ważną sprawą.

Wszyscy orzekli: coś się w tym kryło,

bo dobre było.

 

A gdy już dach był, no i to jedzenie,

to się od razu wzięli za leczenie,

by podreperować i to i owo,

wszystko planowo.

 

Wszystkich żonatych dali do solanki,

żeby nie chciało im się do kochanki

i jeszcze żeby nie podskakiwali -

wodą ich lali.

 

A znów mężatki młode i stare,

żeby swym mężom dochowały wiarę

i do rozwodu powodów nie dały

parafiną zalały.

 

A te samotne starsze kobieciny

załapały się na borowiny

i każda, która chwilę wolną miała,

w błocie leżała.

 

Te, co za bardzo gorące były

basen dostały , żeby się moczyły,

by ich za bardzo nie ciągnęło do ludzi,

to je ostudzi.

 

Niektórych kości tak bardzo bolały,

a na nic więcej ochoty nie miały.

Mówią, że jak się je naelektryzuje

to się je wyładuje.

 

Ale takie to były zimne dranie,

co ich na próżno namawiały panie,

choć lampami grzali i masowali,

rady nie dali.

 

Cosik i na mnie nagadały panie,

bo mi dołożyli parafinowanie.

Widać na świece przerobić mnie chciały

lecz knot był za mały.

 

I tak po trochu wszystkim się dostało.

Były też takie, którym wszystkiego mało.

Jeszcze po nocach chodziły "na zabiegi",

takie lebiegi!

 

A że niektórzy bez przerwy psioczyli

- z arystokracji chyba pochodzili.

On - jaśnie książę, a hrabina - Ona

tylko zabiedzona.

 

Na zakończenie, cosik mi się zdaje,

że ślad tej kuracji na dłużej zostaje.

W tym tylko różnica, zależy jak komu

przypomina się w domu.

 

Wraca do domu biedny chłopina,

a już od progu żona zaczyna,

z takiej kuracji pożytek niewielki

- same bąbelki!

 

A gdy do domu powraca kobieta,

mąż się zastanawia, a może to nie ta ?

Zła ciągle chodzi i nachmurzona

- pewnie niedoleczona.

 

 Jeszcze jedno, panowie i panie !

 kto do sanatorium ma skierowanie,

 żeby się leczyć, każdy wam powie,

 trzeba mieć końskie zdrowie!!

 

Anna Fergińska - KMD Jaśminy

Logo Projektu

Projekt współfinansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej